+ Dodaj ogłoszenie / Zaloguj

Ogłoszenia nieruchomości

Szukaj w ogłoszeniach:

Wpisz słowo kluczowe, województwo lub miejscowość:

Ratusz chce odebrać działkę wartą miliard złotych

Ratusz odzyskuje w sądzie tereny, których sam się pozbył. Już zdobył jedną z droższych działek Żoliborza. Ale najpoważniejszą batalią będzie próba odebrania nieruchomości firmie Global Partners ze Skry. Gra idzie o 1 mld zł. Miasto tworzy listę takich nieruchomości, przygotowuje też kilka pozwów. Chodzi głównie o transakcje z lat 90. i grunty użytkowane niezgodnie z umowami notarialnymi. Obecni gospodarze działek nie płacą za użytkowanie wieczyste, ich długi sięgają milionów złotych. W dodatku mimo wcześniejszych zobowiązań nie inwestują. Według szacunków miejskiego biura nieruchomości takich przypadków jest kilkadziesiąt, m.in. na Mokotowie, w Śródmieściu, na Woli.

- Choć to w skali kraju jeszcze nieprzetarta ścieżka, zamierzamy w sądzie odzyskiwać tereny i sprzedawać je jeszcze raz - mówi Marcin Bajko, szef biura nieruchomości.

W jego ocenie inne miasta niechętnie wchodzą w tego typu spory, głównie ze względu na wartość gruntów, które mogłyby odzyskać. - Poza Warszawą za sukces uważana jest sprzedaż nieruchomości za 15 mln zł, gdy u nas transakcje sięgają 600 mln zł. Unieważnienie aktu notarialnego i wystawienie takiej działki na rynek to ogromne pieniądze. Gramy więc o wszystko. Jedyne ryzyko to przegrana.

Dodatkowym atutem w procesach jest forma własności gruntów: miasto sprzedawało na przetargach użytkowanie wieczyste, pozostając faktycznym właścicielem nieruchomości, i może interweniować, gdy kupujący łamie umowę. - Ten model ma korzenie w prawie rzymskim, gdzie zwany był emfiteuzą - precyzuje dyr. Bajko. - Oznacza tyle: patrycjusz dawał biednemu chłopu ziemię w zamian za czynsz, pozwalał mu się tam pobudować, korzystać z majątku na spisanych w umowie warunkach. Teraz rolę patrycjuszy przejęło miasto.

Bardzo dobry obrót spraw

Pod koniec listopada do ratusza dotarł wyrok odbierający 17 ha mokotowskiemu klubowi sportowemu Warszawianka. Uwłaszczeni przez miasto działacze sportowi pozbywali się działek, sprowadzając deweloperów, którzy mieli niewiele wspólnego ze sportową misją.

Odzyskany właśnie grunt przy pl. Grunwaldzkim na Żoliborzu to kolejny adres, o który upomnieli się stołeczni urzędnicy. Nieruchomość stoi pusta od 11 lat. To scheda po decyzjach ekipy SLD-UW (potem PO). Jeden z bardziej atrakcyjnych terenów inwestycyjnych kupiła na przetargu spółka ABE Projekt. Z 29 mln zł zapłaciła 7,5 mln zł, resztę miała spłacać w rocznych ratach po 870 tys. zł. Biura, sklepy, hotel, mieszkania miały stanąć tam w trzy lata.

Nieruchomość wygląda dziś tak jak w latach 90., bo urzędnicy przedłużali kilka razy termin zakończenia budowy. ABE Projekt jednak nie inwestował, w 2001 r. przestał też płacić gwarantowane umową raty i podatek od nieruchomości. Dług z odsetkami sięga kilkunastu mln zł.

Witold Sielewicz, wiceburmistrz Żoliborza: - Z tego, co nam tłumaczyli przedstawiciele ABE, spółka kupiła teren, by zbudować tam małą Arkadię. Gdy obok stanęło centrum handlowe, zmienili plany, potem szukali inwestora, podejmowali kolejne zobowiązania, z których nic nie wyszło.

Sielewicz zaznacza, że nie znał szczegółów procesu. Przyznaje, że dla władz Żoliborza wikłanie się w sądowe spory nie było wymarzonym scenariuszem, urzędnicy obawiali się, że sprawa utknie w sądzie na lata. Woleli ugodę, nowy termin zakończenia inwestycji w zamian za spłatę długu.

- Skoro wszystko potoczyło się szybko, to bardzo dobrze - komentuje wiceburmistrz.

Kosztowna ruina

Według biura nieruchomości na ponownej sprzedaży 1,6 ha na Żoliborzu miasto będzie mogło zarobić 60-70 mln zł.

Ratusz szykuje się do kolejnej sądowej batalii: o odzyskanie gruntów klubu sportowego Skra, których współużytkownikiem jest firma Global Partners. - W tym kontekście wygrana z ABE Projekt jest obiecująca - komentuje Tomasz Andryszczyk, rzecznik ratusza.

Stawka jest tu o wiele większa. Według nieoficjalnych szacunków ratusza wartość nieruchomości sięga 1 mld zł. - Jest więc o co walczyć, są też argumenty: obiekty sportowe, które zgodnie z umową miały być utrzymywane w należytym stanie, to dziś straszliwa ruina - mówi Marcin Bajko.
Podyskutuj o tym na naszym forum nieruchomości