+ Dodaj ogłoszenie / Zaloguj
Aktualności | Artykuły | Katalog firm | Rejestr pośredników | Kredyty hipoteczne | Projekty domów | Forum| Pomoc | Kontakt
2016-09-12 Centrum mniej zanieczyszczone niż jego okolice Badania naukowców z AGH wykazały, że małe miejscowości są bardziej zanieczyszczone niż centrum miasta.... więcej »
Ostatnio na forum:

Tagi:

Przestałem wierzyć, że stać mnie na większe mieszkanie



Chciał sprzedać mieszkanie i kupić dom. Ale przyszedł globalny kryzys finansowy i to co jeszcze miesiąc temu wydawało się oczywiste teraz przestało być bezpieczne. Oto niezwykła opowieść 30-letniego czytelnika "Metra", który opisuje jak po raz pierwszy w życiu "poczuł że jest frajerem". Czy dobrze zrobił, że nie wziął kredytu?

Czytam od tygodnia - także w "Metrze" - analizy, komentarze, raporty, uspokajające obietnice doradców kredytowych i zapewnienia banków o stabilnej sytuacji w Polsce. Słucham rodziców, przyjaciół, znajomych, kolegów z pracy. I w całym tym szumie nie mogę przestać myśleć, że jestem frajerem.

Krach finansowych podwalin świata uderzył mnie w twarz w szczególnym momencie. W styczniu powiększy mi się rodzina. Pchnięty tą radosną wiadomością postanowiłem działać - kupić mieszkanie, w którym każda z dwóch pociech będzie miała swój pokój, my z żoną wymarzoną sypialnię ze skosami, garaż i większy ogródek. Bardzo szybko znalazłem segment w niezłej cenie - ponad 600 tys. za 140 m kw. pod Warszawą. Dom już stoi, można oglądać, można się w nim zakochać.

Trzy tygodnie temu byłem pewny swego - 30 lat, stała praca, zarobki "w porządku", własne dwupokojowe M warte ok. 500 tys. zł (za tyle sprzedał sąsiad, chociaż miał brzydszy ogródek), rodzice w razie czego pomogą itd., itp. Zacząłem chodzić po bankach. Jeden, drugi, trzeci - we wszystkich miałem zdolność kredytową. Na całość albo jeszcze więcej. Było super.

Zrobiłem szybkie obliczenia. Wezmę kredyt, ale nie na cały segment, tylko na, powiedzmy, 500 tys. Resztę dopłacę deweloperowi, jak sprzedam swoje lokum. W agencji nieruchomości potwierdziłem, że mogę sprzedać swoje 60 metrów z ogródkiem teraz, ale umówić się na wyprowadzkę za trzy miesiące. W tym czasie wykończę segmencik, spłacę 300 tys. kredytu, zostanie go mało, więc będzie niska rata - ok. 1000 zł. Będziemy mieszkali wygodnie, przeprowadzimy się na gotowe. Proste.

Przyszedł krach i szlag wszystko trafił. Tzn. nadal mam mieszkanie i zarobki "w porządku", ale dla banków już nie jestem klientem, którego wita się z uśmiechem. Wybrany bank zaczął sprawdzać moje karty kredytowe, np. kartę Ikea, z której nigdy nie skorzystałem. Okazało się, że w systemie istnieje, a wraz z nią możliwy do zaciągnięcia dług - chyba 9 tys. Do tego cholerny telewizor. Kupiłem na raty, te spłacam regularnie, ale bank, który kredytował pożyczkę, podarował mi wraz z telewizorem limit na karcie (też chyba z 9 tys.). Zdolność runęła w dół, jak indeksy WIG, chociaż z tych wirtualnych pieniędzy nigdy nie korzystałem.

Wciągnąłem żonę w interes, wraz z jej zarobkami, zadeklarowałem też wyższy wkład własny i samochód - jako majątek posiadany, zamknąłem kartę Ikea. Udało się. Wpłaciłem dwa tysiące deweloperowi za rezerwację. To było w środę, w piątek załamały się giełdy na całym świecie.

I teraz się boję. Kredyt został mi przyznany, ale będzie uruchomiony, gdy przyniosę do banku umowę przedwstępną z deweloperem (kolejna wpłata 3 tys.). Termin mija za trzy dni. Jednak ja już się zdecydowałem, że nie wezmę pożyczki.

Nadal czytam analizy, komentarze, raporty, uspokajające obietnice doradców kredytowych i zapewnienia banków o stabilnej sytuacji w Polsce - i już nie wierzę, że jestem gość i że mnie stać. Czarna wizja jest taka: segment, który kupię na kredyt, za pół roku nie będzie tyle wart, co dziś. Swojego mieszkania nie sprzedam za tyle, co sąsiad (chociaż miał brzydszy ogródek). Zostanę z kredytem, z niewykończonym mieszkaniem, a to, które mam, sprzedam za bezcen, żeby ratować inwestycję. A do tego znajomi i przyjaciele kupią sobie za rok ładniejsze rezydencje za połowę ceny mojego segmentu.

Nie. Nie wezmę kredytu. W końcu w dwupokojowym mieszkaniu można wygodnie bytować z dwójką dzieci. Odmalujemy porządnie, wymienię podłogę, w Ikei kupimy coś dla drugiego dziecka, w sklepie sprzęt pasujący do tego nowego telewizora. Będzie świetnie.

Jednak i tak czuję się jak frajer. I nie chodzi nawet o te 2 tys., które stracę (trochę boli). Czuję się jak frajer, bo się spóźniłem. Pół roku temu cała operacja byłaby bezbolesna. Już byśmy kładli kafelki. I choć żona się ze mnie śmieje, mówi: "Głuptasie, no co ty, przecież jest super", ja mam wrażenie, że zawiodłem.


Podyskutuj o tym na naszym forum nieruchomości

Na góre strony

Warning: mysql_num_rows(): supplied argument is not a valid MySQL result resource in /home/dom/domains/mieszkaniowy.com/public_html/news.php on line 59

Warning: mysql_fetch_array(): supplied argument is not a valid MySQL result resource in /home/dom/domains/mieszkaniowy.com/public_html/news.php on line 68
Brak komentarzy, twój bedzie pierwszy.
Pokaż wszystkie komentarze
Dodaj komentarz do tego artykułu:
Nick
Tekst z obrazka: nofollow
Treść
Publikowane komentarze sa prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Mieszkaniowy.com nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
wykonano w ≈ 0.585858 sek