Wzrost odsetka byków oraz niedźwiedzi przyniosła najnowsza ankieta Investors Intelligence, opisująca nastawienie autorów najpopularniejszych biuletynów inwestycyjnych w Ameryce.
Optymistów jest 53,4 proc., a pesymistów 23,3 proc. Wzrost w pierwszej grupie był nieznacznie mniejszy niż w drugiej. Taka sytuacja wskazuje na polaryzację nastrojów. Do przełomu stycznia i lutego mieliśmy tendencję, w której nastawienie stawało się coraz bardziej optymistyczne.
Taka sytuacja to wynik przedłużającego się okresu dobrej koniunktury na amerykańskiej giełdzie. Z jednej strony zachęca to do przechodzenia do obozu zwolenników dalszego ruchu w górę zgodnie z zasadą, że trend trwa dopóki nie pojawią się sygnały jego odwrócenia. Z drugiej strony, skala i czas trwania ruchu w górę są na tyle duże, że skłaniają do oczekiwania na korektę. To zachęca do przechodzenia do grupy pesymistów.
Nie wydaje się, by inwestorzy szybko znaleźli ostateczne odpowiedzi na swoje dylematy. Pogorszenie notowań w pierwszej fazie będą traktować jako naturalne odreagowanie po solidnych zwyżkach. W przypadku naszego rynku, który przez ostatnie miesiące nie rósł, zniżka będzie odczytywana jako ruch w ramach rozpoczętego na jesieni 2010 r. trendu bocznego.
Tak właśnie należałoby spoglądać na dzisiejsze pogorszenie nastrojów na światowych parkietach. Uwagę na pewno coraz bardziej zwraca słabość rynków wschodzących. Na niektórych z nich tegoroczne straty są już kilkunastoprocentowe (Indie, Peru, Chile). Jako całość tracą blisko 4 proc.
Brak komentarzy, twój bedzie pierwszy. | |
Pokaż wszystkie komentarze |