+ Dodaj ogłoszenie / Zaloguj
Aktualności | Artykuły | Katalog firm | Rejestr pośredników | Kredyty hipoteczne | Projekty domów | Forum| Pomoc | Kontakt
2016-09-12 Centrum mniej zanieczyszczone niż jego okolice Badania naukowców z AGH wykazały, że małe miejscowości są bardziej zanieczyszczone niż centrum miasta.... więcej »
Ostatnio na forum:

Tagi:

Osiedle franka szwajcarskiego



Piotrek kazał już żonie szukać pracy, choć Agnieszka była w domu od siedmiu lat. Wstrzymują wydatki: nowych drzwi do garażu nie kupią wcześniej niż na wiosnę, o drogich wakacjach nie ma mowy. Chcą ten kryzys jakoś przeczekać... chyba że frank podskoczy do 3 złotych.

Piotr Burgs, 38 lat, w 2005 r. wziął kredyt we frankach szwajcarskich na 20 lat: -

Agnieszka, jego żona: - Domu byś nie kupił?

Piotr: - Kupiłbym, ale za złotówki. Wyobraź sobie, nagle franek rośnie do 5 zł. I co? Dramat!

Zbigniew, 50 lat, od 2005 r. ma kredyt we frankach na 15 lat: - Dziś rynek jest nieprzewidywalny, nie można ufać doradcom. Rano mówią, że złoty do końca roku będzie się umacniał. Następnego dnia złoty leci na łeb na szyję. Boję się, że frank urośnie do 3 zł. A z nim moja rata o 900 zł.

Dariusz Żukowski, 38 lat, w 2005 r. wziął kredyt we frankach na 30 lat: - Dobrze zrobiłem, bo inaczej dalej mieszkałbym w starej budzie na Pradze.

Dziś mieszka w sąsiedztwie Piotra i Zbigniewa na osiedlu Lewandów na warszawskiej Białołęce. Osiedle jest niewielkie. Przeważają domy bliźniaki budowane płot w płot. Przy nich małe podwórka, nowe samochody. Sporo się jeszcze buduje. Dopiero co oddano nową drogę.

Mieszkańcy wprowadzili się prawie trzy lata temu. Mniej więcej rok po tym, gdy uruchomili frankowe kredyty. Na osiedlu się poznali. Pomagali sobie wykańczać domy, teraz wspólnie grillują.

Wyłapać małpy

Piotrek zaprasza do domu. W salonie połączonym z kuchnią pali się ogień w kominku. Na ścianie plazma, leci TVN CNBC Biznes. Na piętrze bawią się dzieci: czteroletni Kacper, sześcioletnia Lidia i córka sąsiadów.

Piotrek sprawia wrażenie pewnego siebie. Jasna koszula włożona w dżinsy. Na szwajcarską walutę mówi "franek". - Jak postanowiliśmy, że weźmiemy kredyt na dom, robiłem symulacje: złotówki, euro, franki. Wyszło, że franek jest najtańszy. Między ratą kredytu w złotówkach a we frankach było 150 zł różnicy, więc każdy brał we frankach.

Piotrek pamięta, że w marcu 2005 r., gdy podpisał umowę kredytową, frank kosztował 2,47 zł. Dziś kosztuje 2,54 zł.

Od blisko trzech lat sprawdza kurs codziennie rano, po przyjściu do pracy. Większość kolegów w biurze też ma kredyty we frankach: - Na razie nikt nie panikuje. Płacimy więcej, ktoś bąka o przewalutowaniu, ale niewielu się zdecydowało.

Piotr płaci więcej nie tylko dlatego, że wzrósł kurs franka, ale też dlatego, że wzrosło oprocentowanie jego kredytu. W ciągu ostatnich tygodni rata urosła z 800 zł do ponad 900 zł.

- Stówa to niedużo. Na szczęście mieliśmy wkład własny. Gdybyśmy wzięli kredyt na 100 proc., na jakieś pół miliona, to już dziś płaciłbym z 500 zł więcej - rachuje. - Taką podwyżkę byśmy mocno odczuli.

Agnieszka przynosi herbatę. Mówi, że ich znajomi już przewalutowali. - Tak? Nie wiedziałem - dziwi się Piotrek. - Ale oni mieli dużo większy kredyt, na 30 lat. Wzięli jeszcze dodatkowy na samochód.

Piotrek uważa, że dopóki frank nie podskoczy do 3 zł, nie ma strachu. Ale odkłada większe wydatki na wiosnę, aż się wyjaśni, co z tym frankiem. Planował np. kupić napęd do bramy i nowe drzwi garażowe. - Teraz się wstrzymamy. No i na pewno nie pojedziemy teraz na żadną wyprawę za 20 tysięcy. Kryzys trzeba przeczekać.

- Mąż kazał mi już szukać pracy - wtrąca Agnieszka, która jest w domu od siedmiu lat.

- Tak będzie bezpieczniej. Nie chodzi tylko o kryzys, ale i o emeryturę - tłumaczy Piotrek.

On pracuje w firmie rafineryjno-chemicznej. Jej zarząd wstrzymał ostatnio przyjęcia nowych pracowników: - A jeszcze rok temu był hurraoptymizm. Ludzie brali kredyty na 110 proc. wartości nieruchomości. Na 40 lat. Ale kto przypuszczał, że bankowa bańka pęknie? To jest tak jak w kawale o małpach. Znasz?

W wiosce w Indiach pojawia się bogaty nieznajomy. Mówi chłopom, że da każdemu 10 dol. za małpę. Ci wyłapują prawie wszystkie małpy z okolicy. - Przynieście więcej, teraz za każdą płacę 20 dol. - zachęca bogacz. Chłopi wyłapują ostatnie małpy. Ale bogacz chce jeszcze więcej. Niepocieszony wyjeżdża z wioski. Jego asystent przekonuje chłopów, że bogacz wróci i wtedy może zapłacić nawet 50 dol. za małpę. - Zróbmy interes - namawia. - Ja wam sprzedam jego małpy za 25 dol., a wy odsprzedacie je szefowi za 50. Czysty zysk. Chłopi godzą się i kupują małpy, które wcześniej wyłapali. Zaraz potem asystent znika. A bogacz już nigdy się w wiosce nie pojawia.

Człowiek myśli: Dziś jest, jutro go nie ma

putBan(62);
Zbyszek ma własną firmę, wyposaża multipleksy. W swoim bliźniaku w niewielkim pokoju na parterze urządził sobie gabinet. Stylizowane, drewniane meble. Na masywnym biurku elegancka lampa niczym z biblioteki w Oksfordzie.

Siada w starym fotelu i wspomina: - Miałem doradcę kredytowego. Przyjeżdżał do mnie, robił symulacje. Pamiętam, jak mówił: frank, tylko frank. Bo był stabilną walutą, z dolarami i euro bywało różnie, no i kredyt we frankach był mniej oprocentowany niż w złotówkach.

Zbyszek w przeliczeniu na złotówki wziął 344 tysiące kredytu. Po roku sprzedał 100-metrowe mieszkanie w Ursusie i spłacił połowę. Na przełomie sierpnia i września zakończył poważny kontrakt, miał więcej gotówki. Chciał spłacić resztę. Nie zdążył. - Mam przygotowane pieniądze. Trzymam je, bo kurs szaleje. Obliczyłem, że w ciągu dwóch tygodni suma, jaką mam do spłaty, urosła o 8 tys. zł - mówi. - Wziąłem na wstrzymanie.

Teraz Zbyszek trzy razy dziennie sprawdza cenę franka. Pieniądze trzyma na lokacie i to mu rekompensuje podwyższoną ratę kredytu. A ta w ostatnio skoczyła o 200 zł - do 1300.

Jeszcze niedawno Zbyszka plan był inny. Chcieli z żoną zainwestować w nowe mieszkanie: - Myślałem, że ten kredyt spokojnie spłacimy. A za pieniądze z kontraktu kupię mieszkanie dla dzieci, które wynajmę, póki nie dorosną. Teraz myślę tylko o tym, by natychmiast uciekać od kredytu.

O przewalutowaniu nie myśli. Do spłaty zostało mu ok. 110 tys. zł. Nie opłacałoby się.

- Jak jest kryzys, to jest zupełnie inne myślenie. Nie jestem już trzydziestolatkiem. Człowiek myśli: Dziś jest, jutro go nie ma. I co? Kredyty zostają.

W jego firmie na razie nie będzie podwyżek ani nowych przyjęć. Chciał zainwestować w nową technologię, nie zrobi tego: - Nie wiadomo, co będzie jutro. Sprowadzam mnóstwo rzeczy z zagranicy. Waluta skacze, boję się wchodzić w grubsze sprawy.

Wspomina, jak kilka miesięcy temu spotkał się z doradcą inwestycyjnym: - Przekonywał mnie: Natychmiast trzeba inwestować w pewną nową firmę, zyski będą ogromne. Gdybym wtedy go posłuchał, straciłbym.

Gdyby dziś miał wziąć jeszcze raz kredyt we frankach, zastanowiłby się dwa razy:- Wszystko zmieniło się o 360 stopni, doradcy radzą: Bierz kredyt w takiej walucie, w jakiej zarabiasz.

- Ale ten dom to był strzał w dziesiątkę! - Zbyszek uśmiecha się. - Po trzech latach jest wart dwa razy więcej.

Dziś deweloperzy sprzedają tu podobne domy w surowym stanie za 860 tys. zł, a urządzone idą nawet za 1,5 mln.

Całe życie i tak na kredycie

Darek jest strażakiem, dowódcą zmiany. Spotykamy się w straży pożarnej podczas jego dyżuru. Podaje dłoń na przywitanie i sięga po papierosa. Pali jednego za drugim: - Tylko napisz, że moja żona zarabia dużo więcej ode mnie, żeby ludzie nie myśleli, że strażacy dostają nie wiadomo jakie pieniądze. Prawda jest taka, że to tylko trochę ponad średnią krajową. Gdyby nie pensja żony, nie byłoby bliźniaka - zaznacza.

Kredyt we frankach na bliźniaka nie był ich pierwszym. W 2000 r. Żukowscy wzięli kredyt w euro na mieszkanie. Wszyscy mówili im wtedy, że to nie dla nich, ryzykują, a przecież mają małe dziecko.

Ale dzięki temu pierwszemu kredytowi mogli się wyprowadzić ze 120-letniej kamienicy na Pradze do nowego mieszkania w bloku: dużego pokoju z wydzielonym kątem dla córki.

Gdy po kilku latach zaczęli myśleć o własnym domu, akurat pojawiły się kredyty we frankach. Zdecydowali się. Nie żałują: - Gdybym zgłębiał, co by było, gdyby, to dalej mieszkałbym na Pradze - mówi Darek. - A tak mamy piękny dom. Spełniło się nasze marzenie: 165 m kw. Na parterze mały pokój, łazienka i salon z kuchnią i jadalnią. Na półpiętrze drugi pokój i większa łazienka. Wyżej dwie sypialnie, garderoba i strych.

Ostatnia rata, która zapłacili za bliźniak, była najwyższa od uruchomienia kredytu. Wzrosła o prawie 200 zł i osiągnęła 2300 zł. Przewalutowanie się jednak nie opłaca: za kredyt w złotówkach płaciliby 2500 zł.

- Jest kredyt, trzeba spłacać. Teraz to już nawet rzadko kurs franka sprawdzam. Nie denerwuję się, bo jak człowiek całe życie żyje na kredyt, to dochodzi do wniosku, że inaczej się nie da.

Darek uważa, że nie ma co oszczędzać. Jego ojciec w czasach PRL jeździł za granicę, odkładał latami. W latach 70. mógł kupić dwa domy z wyposażeniem. Dwadzieścia pięć lat później starczyło na byle jakie mieszkanie.

Źródło: Gazeta Wyborcza

 

 


Podyskutuj o tym na naszym forum nieruchomości

Na góre strony

Warning: mysql_num_rows(): supplied argument is not a valid MySQL result resource in /home/dom/domains/mieszkaniowy.com/public_html/news.php on line 59

Warning: mysql_fetch_array(): supplied argument is not a valid MySQL result resource in /home/dom/domains/mieszkaniowy.com/public_html/news.php on line 68
Brak komentarzy, twój bedzie pierwszy.
Pokaż wszystkie komentarze
Dodaj komentarz do tego artykułu:
Nick
Tekst z obrazka: nofollow
Treść
Publikowane komentarze sa prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Mieszkaniowy.com nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
wykonano w ≈ 0.643900 sek