Przy ul. Andrzeja Struga 3 stoi jedna z najpiękniejszych łódzkich kamienic. Powstała w 1911 roku według projektu Ludwika Panczakiewicza, autora wielu warszawskich budowli. Pięciokondygnacyjny bogato zdobiony gmach na razie nie doczekał się generalnego remontu, ale jeśli ktoś zadrze wyżej głowę, zobaczy, że na trzecim i czwartym piętrze wymieniono kilka okien. Uważny obserwator dostrzeże, że nowe okna wyglądają zupełnie inaczej niż te zabytkowe. Nie tylko dlatego, że są nowe i białe. Zabrakło na nich płaskorzeźbionych roślinnych ornamentów, które są w innych oknach. Jak się okazuje stolarka okienna została wymieniona bez zgody konserwatora zabytków, choć budynek jest w rejestrze od 1995 roku i podlega ścisłej ochronie konserwatorskiej. - Wydaliśmy już nakaz przywrócenia stanu pierwotnego - usłyszeliśmy w Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków.
Trzeba mieć mało wyobraźni, by wstawić obok zabytkowej stolarki drewnianej współczesną, która zupełnie nie pasuje do reszty. Wystarczy popatrzeć na pozostałe, jeszcze nie ruszone okna i przyjrzeć się dekoracji, by zobaczyć różnicę.
- Otwory okienne w budynku przy ul. Andrzeja Struga 3 zamknięte są łukami koszowymi i półkolistymi, a wstawiono stolarkę z łukiem pełnym. Oryginalne okiennice zdobione były ornamentami roślinnymi, które trzeba będzie odtworzyć - wylicza Jan Dominikowski. Karolina Florczak z administracji zabytku przyznaje, że okna wymienione były tylko w kilku mieszkaniach komunalnych i zostaną przywrócone. Być może przy okazji remontu całego budynku, który jest planowany w najbliższych latach.
Nielegalna wymiana okien i stolarki okiennej w obiektach zabytkowych to prawdziwa plaga. - W miesiącu przychodzą do nas dwa, trzy wnioski o opinię na temat planowanej wymiany okien, natomiast realizowanych jest kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt takich przedsięwzięć - mówi Wojciech Szygendowski, konserwator wojewódzki. - To wielki problem i takie rzeczy należy traktować jako samowolę - dodaje.
Wiele nieuzgodnionych remontów przeprowadzono w zabytkowych kamienicach przy ul. Gdańskiej i ul. Wólczańskiej. Gdzieniegdzie obok siebie okiennice pomalowane są na jaskrawe kolory: żółty, niebieski, zielony. W pałacu Leonhardta przy ul. Pabianickiej, gdzie była oryginalna stolarka okienna, wstawiono plastikowe okna. Na Księżym Młynie każdy właściciel wymienia okna na takie, jakie mu się podobają, albo na jakie go stać.
- Jeśli budynek trafia do rejestru zabytków, ochronie podlegają nie tylko jego mury - podkreśla jednak Szygendowski. - Plastikowe okna to nie tylko problem estetyczny. W starym budownictwie plastikowa stolarka jest zbyt szczelna. Powoduje zmiany warunków wewnątrz lokalu, a pośrednio także odpadanie sztukaterii i pękanie podłóg - dodaje.
- Mnie na drewniane okna po prostu nie stać - mówi jeden z mieszkańców zabytkowego osiedla Scheiblera na Księżym Młynie. Podobnie tłumaczą mieszkańcy kamienicy przy ul. Gdańskiej. I bez wątpienia jest to jedna z przyczyn samowoli tego typu. Taniej jest wstawić plastikowe okna niż zapłacić za drewnianą kopię oryginału. Nie ma jednak wątpliwości, że bez zadbania o detale żadna z zabytkowych elewacji nie będzie prezentowała się elegancko. A stolarka okienna jest równie ważna jak każdy inny szczegół architektury: sztukateria, płaskorzeźby czy łacińskie napisy.
Brak komentarzy, twój bedzie pierwszy. | |
Pokaż wszystkie komentarze |