Organizowana cyklicznie przez Stowarzyszenie Budowniczych Domów i Mieszkań giełda jest bardzo dobrym barometrem sytuacji na pierwotnym rynku nieruchomości i dostarcza interesujących informacji o lokalnym budownictwie mieszkaniowym.
Z punktu widzenia osoby zainteresowanej zakupem domu i mieszkania zjawisko dekoniunktury sprzyja negocjacjom z deweloperami i wyborowi najbardziej atrakcyjnej oferty. - Jest to sytuacja wyjątkowa, gdyż przez długi okres jakiekolwiek kwestie związane z pertraktowaniem ceny mieszkania czy jego indywidualnego wykończenia nie wchodziły w rachubę - podkreśla Anna Leśniewska z Gorlic, która w minioną sobotę przyjechała do Krakowa z zamiarem nabycia mieszkania dla swego syna, studenta Akademii Górniczo-Hutniczej.
Najpoważniejszym problemem na jaki napotykają dzisiaj osoby zainteresowane zakupem nieruchomości jest kwestia uzyskania środków finansowych. Zaostrzenie wymagań przez banki spowodowało, że o kredyt powyżej 300 tys. zł, mogą starać się dzisiaj osoby, które mają bardzo wysokie dochody. Tymczasem, jak się wydaje, mamy dziś do czynienia z bardzo dobrymi warunkami do zakupu mieszkania.
czytaj dalej |
|
Wiele z nich znajduje się w obiektach już ukończonych. Nabywcy mają zatem duży komfort, gdyż nie kupują nieruchomości widocznej jedynie na wizualizacjach. Informacje przekazane przez Kazimierza Bujakowskiego, zastępcę prezydenta Krakowa, podczas konferencji prasowe zorganizowanej w trakcie giełdy, wskazują że zjawisko nadpodaży mieszkań będzie występowało jeszcze przez dłuższy czas, mamy bowiem do czynienia z finalizowaniem, realizowanej w warunkach rynkowej koniunktury, szeroko zakrojonej działalności inwestycyjnej podjętej w latach 2006-2008. - W okresie tym rozpoczęto budowę ok. 32 tys. mieszkań - stwierdza Kazimierz Bujakowski. Efektem jest obserwowana w tej chwili duża ich podaż. Tylko w czterech pierwszych miesiącach br., oddano do użytku 4720 mieszkań, co stanowi dwukrotny wzrost z porównaniu z analogicznym okresem minionego roku.
Kraków znajduje się dziś na drugim miejscu listy dużych miast w których buduje się najwięcej. Niekwestionowanym jej liderem jest stolica z ok. 20 tys. mieszkań oddanych w roku 2008. Główne miasta ze wskaźnikiem ponad 400 mieszkań na 1000 mieszkańców zbliżyły się do poziomu dużych aglomeracji zachodnioeuropejskich. Wskaźnik oddanych mieszkań na poziomie 8-9 na tysiąc mieszkańców charakteryzuje dziś Kraków, Gdańsk i Trójmiasto (w przypadku Warszawy wynosi on - 11).
Prezentowana statystyka byłaby powodem do satysfakcji, gdyby nie fakt, że mamy do czynienia z okresem przejściowym, bowiem dekoniunktura powoduje, iż inwestorzy redukują swą aktywność. Wyraźnie zmalała w ostatnich 4 miesiącach ilość składanych wniosków i decyzji o warunki zabudowy w porównaniu z rokiem minionym (tych pierwszych było mniej o 16 proc., drugich zaś o 22 proc.). Podobne zjawisko dotyczy wniosków o pozwoleń na budowę - jest ich mniej o ok. 20 proc. I dotyczą o one połowę mniejszej liczny mieszkań w budownictwie wielorodzinnym. Kryzys najbardziej negatywnie skutkuje w sferze budownictwa indywidualnego. W tym przypadku wydano aż o 50 proc. mniej pozwoleń na budowę.
Wnioski nasuwają się same. Za rok, dwa będzie w Krakowie brakować mieszkań, co prawdopodobnie zaowocuje wzrostem cen. Analitycy koncentrują się dziś przede wszystkim na opisie negatywnych zjawisk występujących na rynku nieruchomości, choć właściwie żaden z nich jeszcze przed kilkoma miesiącami nie wieszczył kryzysu. Minorowy ton pojawiający się w ich wypowiedziach jest chyba jednak równie mocno przesadzony, jak wyrażany wcześniej optymizm.
Janusz Michalczak
Brak komentarzy, twój bedzie pierwszy. | |
Pokaż wszystkie komentarze |