+ Dodaj ogłoszenie / Zaloguj

Ogłoszenia nieruchomości

Szukaj w ogłoszeniach:

Wpisz słowo kluczowe, województwo lub miejscowość:

Kredyt konsolidacyjny za drogi, a miało być taniej. Co robić?

Wzięłam w banku pożyczkę konsolidacyjną przez pośrednika finansowego. Powiedzieli mi, że będzie taniej, jak połączę cztery stare kredyty w jeden nowy. Nikt mnie nie informował, że przy tej okazji zapłacę tak wysokie prowizje. Długów miałam 24 tys. zł, a żeby pokryć wszystkie opłaty, musiałam wziąć 29 tys. zł nowej pożyczki. To dla mnie za dużo. Mam emerytury 900 zł z groszami i po potrąceniu raty zostaje mi 140 zł. I takie raty mam płacić przez pięć lat. Skończyłam już 70 lat, choruję i nie starcza mi nawet na lekarstwa. Napisałam do banku prośbę o wydłużenie okresu kredytu i obniżenie rat, ale nie dostałam żadnej odpowiedzi. Co mam zrobić?

Regina S. (nazwisko do wiadomości redakcji)



Pani Regina wzięła bardzo drogi kredyt konsolidacyjny. Z dokumentacji, którą nam przekazała, wynika, że prowizja dla banku wyniosła 1421 zł, a do pośrednika powędrowało kolejne 2830 zł. W sumie opłaty manipulacyjne kosztowały naszą czytelniczkę 4250 zł - prawie 15 proc. wartości kredytu! Z punktu widzenia pani Reginy to pieniądze definitywnie wyrzucone w błoto, a dla innych czytelników "Gazety Pieniądze" przykład, jak nie należy się zadłużać. Horrendalnie wysokie opłaty manipulacyjne znacznie podbiły wysokość raty kredytu i przyczyniły się do tego, że pani Reginie tak trudno spłacać dług (760 zł miesięcznie).

Drugi powód tej sytuacji to wysokie oprocentowanie ustalone przez bank - 19,9 proc. w skali roku. Sporo, choć nie wiem, czy znalazłby się bank, który udzieliłby tańszego kredytu osobie, która ma 24 tys. zł długów przy niespełna 1 tys. zł miesięcznego dochodu.

Nasza czytelniczka ma dwa wyjścia. Pierwsze to spróbować dogadać się z bankiem i doprowadzić do rozłożenia kredytu na dłuższy okres. To może być trudne ze względu na zaawansowany wiek pani Reginy, jednak spróbować trzeba. Każdy dodatkowy rok na spłatę może przekładać się na obniżkę raty.

Drugie rozwiązanie to próba kolejnego, tym razem rozsądniejszego, refinansowania kredytu. A więc zaciągnięcia nowego, na lepszych zasadach. Wadą tej opcji są kolejne prowizje, które trzeba będzie zapłacić. Gra może się jednak okazać warta świeczki, jeśli nie przekroczą one 5 proc. wartości nowego kredytu, a zarazem oprocentowanie samego kredytu (a więc i rata) będzie znacznie niższe.

Może znajdzie się bank, który udzieliłby nowego kredytu we frankach szwajcarskich? Nie jestem fanem kredytów walutowych dla osób w zaawansowanym wieku, ale sytuacja pani Reginy nie daje dużego pola manewru i trzeba chwytać się każdej możliwej deski ratunku. Kredyt frankowy to niższe nawet o połowę oprocentowanie, a więc i łatwiejsze do przełknięcia raty miesięczne.

Na miejscu naszej czytelniczki próbowałbym też znaleźć jakiegoś żyranta (to daje szansę na niższe oprocentowanie). Pani Regina nie napisała, jak wygląda jej sytuacja mieszkaniowa, ale jeśli ma własne mieszkanie, to otwierają się przed nią możliwości związane z zaciągnięciem kredytu pod zastaw nieruchomości. To z marszu oznacza znacznie niższe oprocentowanie niż w przypadku zwykłego kredytu konsolidacyjnego.

Liczę na to, że jeśli pani Regina wykaże się aktywnością i spróbuje negocjować z obecnym kredytodawcą, to pomoże on znaleźć jakieś wyjście. Bo z punktu widzenia banku bankructwo pani Reginy też powinno być ostatecznością - będzie bowiem oznaczało, że cały kredyt trzeba spisać na straty.
Podyskutuj o tym na naszym forum nieruchomości