Wizyta złodzieja w salonie, pożar, woda zalewająca mieszkanie mogą nam nie tylko popsuć humor, ale też spowodować duże straty. Łatwiej przez to przejść z polisą ubezpieczeniową w kieszeni. "Pieniądze" radzą, jak ubezpieczyć majątek i na co zwrócić uwagę przy podpisywaniu umowy
Licho nie śpi. Złodziej czy powódź mogą nas pozbawić dorobku całego życia. Kłopot w tym, że nie lubimy się ubezpieczać. Z obowiązku opłacamy OC samochodu, zaś ubezpieczenie mieszkania czy domu zazwyczaj odkładamy na później. A przecież nieszczęście może przydarzyć się każdemu i potem przez wszystkie kataklizmy i nieszczęścia łatwiej przejść z polisą ubezpieczeniową w kieszeni. Lepiej zawczasu o tym pomyśleć niż - jak to Polak - być mądrym po szkodzie.
Co ubezpieczać?
Ubezpieczyć możemy zarówno nasze mienie, jak i nas samych od odpowiedzialności za wyrządzone innym szkody. Pierwsze przyda się, gdy padniemy ofiarą pożaru, gradobicia, trzęsienia ziemi czy zalania. Drugie - gdy z naszej winy stratę poniosą inni. Na przykład jeśli dachówki z naszego domu spadną komuś na głowę albo gdy pęknięta rura w łazience podtopi mieszkanie sąsiada.
Do wyboru mamy ponad kilkanaście towarzystw ubezpieczeniowych, które chętnie ubezpieczą nas od wszystkiego, czego tylko zapragniemy.
Na początek zastanówmy się, co i od czego chcemy ubezpieczyć, no i oczywiście - na jaką kwotę. Inne wymagania będzie miał przecież mieszczuch z zamkniętego osiedla, a inne właściciel gospodarstwa rolnego. Do wyboru jest cały wachlarz polis: od najtańszych i najprostszych, jak "ubezpieczenie murów, po pełen pakiet "bezpieczny dom" czy "bezpieczna rodzina", gdzie oprócz zwykłego ubezpieczenia dostaniemy gwarancję fachowej pomocy na różne nieprzewidziane okoliczności.
Zwykle firmy ubezpieczeniowe proponują wykupienie kompleksowego ubezpieczenia, tzw. all risk. Chroni ono od skutków:
• pożaru, uderzenia pioruna, eksplozji, dymu i sadzy;
• huraganu, obfitego deszczu, powodzi, gradu;
• zejścia lawiny śnieżnej, trzęsienia ziemi, osuwania czy zapadnięcia gruntu;
• uderzenia pojazdu;
• szkód wodociągowych;
• upadku drzew, budynków etc.;
• akcji ratunkowej prowadzonej w związku z powyższymi zdarzeniami.
Można jednak wybrać węższy zakres ubezpieczenia dopasowany do naszych potrzeb. Ubezpieczyć możemy mieszkania, domy mieszkalne i letniskowe (też w czasie budowy), garaże, piwnice, szklarnie, namioty i tunele foliowe, ogrodzenia, nawierzchnie placów, wiaty, a nawet altany czy baseny. Ale uwaga! Polisa chroni jedynie przed tym, co jest konkretnie zapisane w umowie. Jeżeli na twój dom np. spadnie awionetka, a takie zdarzenie nie było przewidziane w umowie ubezpieczeniowej, to odszkodowania nie dostaniesz.
Pamiętajcie! Wiele mieszkań należy do spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych. One też wykupują ubezpieczenia przynajmniej w podstawowej wersji (od ognia i klęsk żywiołowych). A ty opłacając czynsz, płacisz także za ubezpieczenie. Zanim wykupisz polisę, sprawdź, przed czym chroni cię wspólne ubezpieczenie. Po co ma się dublować, skoro odszkodowanie dostaniesz i tak tylko z jednej polisy.
Ile to kosztuje
Czym kierować się przy wyborze polisy? Wysokość składki zależy od wielkości sumy, na jaką chcemy się ubezpieczyć. Im mniejsza suma ubezpieczenia, tym niższa składka, ale i mniejsze ewentualne odszkodowanie. Na wysokość składki wpływają też: ( miejsce zamieszkania (w dużych miastach częściej niż na wsi dochodzi do kradzieży); • zakres ochrony (jeśli chcemy ubezpieczyć się od kilku nieszczęść, zapłacimy więcej); • wysokość udziału własnego w pokryciu strat (tzn. że ubezpieczyciel wypłaca odszkodowanie dopiero za straty powyżej określonej sumy, np. 50 zł, a nie za drobne uszkodzenia).
I tak pełne ubezpieczenie domu jednorodzinnego we Wrocławiu na sumę 600 tys. zł kosztuje w PZU 720 zł rocznie. W zamian mamy pewność, że dostaniemy odszkodowanie w razie pożaru, gradobicia, uderzenia pioruna czy huraganu.
Za ubezpieczenie mieszkania w Kielcach o wartości 160 tys. zł zapłacimy 160 zł rocznie, a za nowy domek jednorodzinny pod tym miastem (wart 450 tys. zł) - 421 zł.
W Warcie za ubezpieczenie domu w Opolu o wartości 300 tys. zł zapłacimy 264 zł rocznie. Polisa obejmuje ubezpieczenie murów na 300 tys. zł, przedmiotów domowych do 30 tys. zł na wypadek zdarzeń losowych i kradzieży.
W Ergo Hestii za ochronę domu nad morzem o wartości 300 tys. zł zapłacimy 195 zł rocznie. Za ubezpieczenie wyposażenia, m.in. mebli, telewizora czy radia, będziemy musieli dodatkowo dopłacić 67 zł. W Allianz składka za dom o takiej samej wartości wyniesie od 319 do 606 zł. W HDI zaś - 384 zł.
Uwaga! Większość osób, wybierając polisę, kieruje się przede wszystkim ceną. Rozczarowanie przychodzi, gdy przydarza się nieszczęście, a firma ubezpieczeniowa nie chce wypłacić odszkodowania (bo tanie ubezpieczenie nie obejmowało danej szkody) albo płaci grosze, które nie pozwolą na wyrównanie strat.
Wiele osób zaniża też wartość ubezpieczanego majątku, żeby płacić niższą składkę. To może być samobój - a potem po szkodzie okazuje się, że ludzie ci dostają zbyt niskie odszkodowanie, niepokrywające poniesionych strat.
Za co są zniżki
Sprawdźmy, na jakie zniżki możemy liczyć. W większości towarzystw zapłacimy mniej, jeśli:
• budynek jest monitorowany lub pilnowany przez agencję ochrony;
• zamki i drzwi mają atesty;
• to kolejna polisa u tego samego ubezpieczyciela;
• kupujemy ubezpieczenie w pakiecie, np. OC i AC;
• zapłacimy składkę jednorazowo, a nie w ratach;
• wcześniej nie dotknęła nas żadna szkoda.
Nie ma co jednak liczyć na wielkie upusty. To ubezpieczyciel ustala górny limit zniżek. Do tego rabaty nie sumują się w prosty sposób. Dwie zniżki po 10 proc. oznaczają, że zapłacisz 81 proc. ceny wyjściowej, a nie 80 proc. (od ceny polisy odejmujemy najpierw pierwszą 10-proc. zniżkę i dopiero od otrzymanej sumy kolejne 10 proc.).
Może się jednak okazać, że zamiast rabatu firma ubezpieczeniowa nakaże nam jeszcze dodatkowo dopłacić do polisy. Jeśli w domu lub mieszkaniu prowadzimy np. sklep, nasza składka ubezpieczeniowa będzie wyższa. Tak samo jeśli mamy biuro, w którym po południu i w nocy nikt nie przebywa, a cennych rzeczy jest sporo. Regułą jest też, że więcej zapłacimy, jeśli wynajmujemy mieszkanie, bo towarzystwa wychodzą z założenia, że nasi lokatorzy mogą o nie mniej dbać.
Jeśli chcemy wyliczyć, ile będzie kosztowało nas ubezpieczenie domu czy mieszkania, wystarczy wejść na stronę www.ipolisa.pl. Wybierać będzie można spośród ofert takich firm jak: Allianz, PZU, Compensa, HDI-Asekuracja, Uniqa i PTU.
Szukaj haczyków
Ubezpieczenie mieszkania zwykle wykupuje się na rok. Po tym czasie możemy oczywiście przedłużyć polisę. Nim podpiszemy umowę z towarzystwem, powinniśmy koniecznie przejrzeć ofertę co najmniej kilku firm. Szczególną uwagę zwróćmy na zakres ochrony, czyli za co towarzystwo odpowiada, a za co nie. Są bowiem sytuacje, w których ubezpieczyciel może nam nie wypłacić odszkodowania lub zwrócić tylko część pieniędzy.
Przykład. Jeśli mamy ubezpieczenie od zalania, to towarzystwo wypłaci pieniądze, gdy pęknie rura w mieszkaniu, ale za skutki powodzi już nie. Także zostawienie otwartego okna czy niezamknięcie drzwi na wszystkie zamki ucieszy ubezpieczyciela, bo będzie mógł odmówić wypłaty. Niektóre firmy odmawiają odszkodowania także wtedy, gdy nie widać śladów włamania.
Najwięcej takich haczyków kryje się w ogólnych warunkach ubezpieczenia (OWU). To ta mała książeczka zapisana drobnym drukiem, której najczęściej nie chce nam się czytać. Warto to jednak zrobić, bo gdy wydarzy się szkoda, nie pomogą tłumaczenia, że o czymś nie wiedzieliśmy - np. o wyłączeniu odpowiedzialności ubezpieczyciela. W tej części znajdziemy wypunktowane sytuacje, w których towarzystwo umywa ręce i nie bierze odpowiedzialności m.in. za: zalanie mieszkania przez przeciekający dach, niedomknięte okna, pleśń i zagrzybienie, przemarzanie ścian i przenikanie wód gruntowych, szkody górnicze, działania wojenne, rozruchy, ataki terrorystyczne, straty powstałe z naszej winy, skoki napięcia w instalacji elektrycznej (chyba że wywoła to pożar), rzeczy pozostawione na balkonie.
A to i tak jeszcze nie wszystko. Są też przedmioty, za które towarzystwa nie biorą w ogóle odpowiedzialności. Najczęściej są to dzieła sztuki, kolekcje monet czy znaczków. Lepiej więc zawczasu wyjaśnić wszystkie wątpliwości z agentem, który sprzedaje nam polisę, niż później przeżyć niemiłe rozczarowanie.
Trzeba też uważać na limity zapisane w OWU. Dotyczą one z reguły rzeczy, które łatwiej ukraść i które szybciej się starzeją. Przykładowo 50-procentowy limit sumy ubezpieczenia za sprzęt elektroniczny oznacza, że choćby złodzieje wynieśli tylko telewizor plazmowy o wartości np. 10 tys. zł, to przy sumie ubezpieczenia wynoszącej 15 tys. zł dostaniemy co najwyżej 7,5 tys. zł odszkodowania. Niewiele pieniędzy zostanie nam także zwróconych za anteny satelitarne oraz ukradzioną gotówkę i obligacje na okaziciela (limit między 5 a 20 proc.). Podobnie jest z rzeczami pożyczonymi czy służbowymi - 20 proc., a także biżuterią - 40 proc. Oczywiście możemy wykupić 100-proc. ochronę ubezpieczeniową, ale za odpowiednio wyższą składkę.
Zwróćmy też uwagę na podaną w umowie prędkość wiatru. Przeważnie jest to od 13,9 metra do 25 metrów na sekundę. Jeśli wichura wyrządzi znaczne szkody, ale nie przekroczy zapisanej w polisie prędkości, odszkodowania nie dostaniemy.
Firmy ubezpieczeniowe różnie rozumieją też zalanie. Np. w PZU będzie to jedynie działanie wody lub innej cieczy z urządzeń kanalizacyjnych. W Hestii natomiast to także szkody powstałe w wyniku pęknięcia akwarium oraz pozostawienia otwartych kranów.
Warto też zwrócić uwagę na zawarty w umowie termin zgłaszania szkody, gdyż zbyt późne poinformowanie o sprawie może spowodować utratę prawa do odszkodowania.
Również sposób wypłaty odszkodowania jest ogromnie ważny. Zapytajmy więc, czy odszkodowanie będzie wypłacane w całości, czy też w ratach, oraz czy możemy liczyć na jakąś wcześniejszą zaliczkę na remont, który musimy pilnie zrobić.
Zawsze możemy odstąpić od umowy. Może się przecież okazać, że zawarte już ubezpieczenie nam nie odpowiada. Mamy do tego prawo, jednak - zgodnie z ustawą - z zachowaniem 30-dniowego okresu wypowiedzenia. Stracimy wówczas tylko tę część składki, która zapewniała nam ochronę w dniach obowiązywania umowy.
Uwaga! Zanim podpiszemy umowę, warto też sprawdzić, czy polisa chroni pomieszczenia gospodarcze, np. garaże i piwnice. Niektóre firmy każą sobie za to dodatkowo płacić.
Przestrzegaj zasad
By spać spokojnie, nie wystarczy wykupić polisy i opłacać składek. Trzeba jeszcze przestrzegać zasad ustalonych przez ubezpieczyciela. Żeby uniknąć przykrego rozczarowania po szkodzie, powinniśmy dopilnować kilku spraw.
• Opłacać składkę w terminie, bo gdy nie zrobimy tego na czas, umowa ubezpieczeniowa wygasa! Agenci często nie fatygują się, żeby przypomnieć klientom o tym obowiązku.
• Zbierać rachunki i faktury, żeby po wizycie złodzieja nie okazało się, że towarzystwo zacznie kwestionować to, czy w ogóle mieliśmy skradziony sprzęt. Jeśli już je dawno wyrzuciliśmy, przydatne mogą też być zdjęcia czy karty gwarancyjne.
• Powiadomić policję od razu po włamaniu. Towarzystwo wypłaci odszkodowanie dopiero po zamknięciu sprawy przez policję i prokuraturę.
• Wstrzymać się ze sprzątaniem po zalaniu czy pożarze do czasu przybycia na miejsce ubezpieczyciela. Ograniczmy się tylko do zabezpieczenia mieszkania czy domu przed powiększeniem szkód.
• Informować agenta, jeśli kupiliśmy nowe cenne rzeczy (np. antyki, biżuterię). Bo może być konieczne dodatkowe ubezpieczenie.
• Zamówić ich wycenę. Za rzeczoznawcę zapłacimy z własnej kieszeni, ale wydatek może się opłacać, jeśli nas okradną i dojdzie do sporu z ubezpieczycielem. Niestety, wycenę trzeba powtarzać co roku.
• Sprawdzać przed wyjściem z domu, czy wszystkie okna i drzwi są szczelnie zamknięte. Nawet jeśli złodzieje weszli drzwiami, a my nie zamknęliśmy okna, towarzystwo może próbować wymigać się od wypłaty odszkodowania.
Co z odszkodowaniem
Pozostaje jeszcze wypłata odszkodowania w razie kradzieży, zalania czy innego przykrego zdarzenia. Ustawowo towarzystwo ma na to 30 dni od daty zgłoszenia szkody. Jeżeli w tym czasie nie da się wyjaśnić okoliczności, w których doszło do wypadku, zakład ma prawo wypłacić pieniądze dopiero w terminie 14 dni od momentu wyjaśnienia wątpliwości (zdarza się jednak, że towarzystwa stosują tu inne terminy, zgodne z zapisami w swoich OWU).
Uwaga! Niektóre firmy ubezpieczeniowe nie chcą wypłacić odszkodowania, jeśli straty spowoduje np. osoba, pod której opieką zostawiliśmy nasz dom, wyjeżdzając na urlop.
Jeśli towarzystwo uzna, że odszkodowanie nam nie przysługuje, musi nas o tym poinformować i przedstawić swoje racje na piśmie. Oczywiście możemy się zapoznać z całą dokumentacją zebraną w tym czasie przez ubezpieczyciela, np. z ekspertyzami rzeczoznawców. Nie dajmy się więc zbyć stwierdzeniami, że jest to "wewnętrzna dokumentacja towarzystwa"!
Gdy nie zgadzamy się z decyzją zakładu, możemy się poskarżyć do rzecznika ubezpieczonych (www.rzu.gov.pl). Niestety, rzecznik, nawet jeśli uzna nasze racje, nie może zmusić towarzystwa do zmiany decyzji. To może zrobić jedynie sąd. Ostatecznym rozwiązaniem sporu z ubezpieczycielem jest więc proces.
Pomyśl o assistance
Jeżeli wybieramy ubezpieczenie mieszkania czy domu, zastanówmy się, czy w razie ewentualnej szkody zależy nam tylko na odszkodowaniu, czy przyda nam się także pomoc towarzystwa. Jeśli same pieniądze nie załatwią sprawy, skorzystajmy z usługi assistance. Co to takiego? Jeśli zdarzy się nieszczęście, wystarczy telefon do centrum assistance towarzystwa ubezpieczeniowego, gdzie uzyskamy potrzebną pomoc.
Brak komentarzy, twój bedzie pierwszy. | |
Pokaż wszystkie komentarze |