W Ameryce stopniowo zwiększa się liczba miejsc pracy, co wykazał raport ADP. W takich warunkach inwestorzy wolą skupić się na faktach, które potwierdzają rozwój gospodarczy, a nie bazować na przewidywaniach, że kłopoty z deficytami budżetowymi doprowadzą do mocniejszego schłodzenia gospodarek. Wiosną postąpili w przeciwny sposób i nie wyszli na tym dobrze.
W tle poprawy nastrojów na rynkach akcji, która zbiegła się z dotarciem głównych indeksów do silnych wsparć - nasz WIG ma je przy 45,3 tys. pkt - podnosi się rentowność amerykańskich obligacji. W przypadku 10-latek sięgnęła wczoraj ponad 2,96%, najwyższego poziomu od 4 miesięcy. Jednoczesny ruch w górę S&P 500 i rentowności 10-latek, jaki miał miejsce wczoraj, nie jest jednak typowy dla ostatnich tygodni. Do jesieni utrzymywała się silna dodatnia korelacja, ale od tego czasu staje się coraz bardziej ujemna.
To pokazuje, że o ile w krótkim czasie możemy być świadkami jednoczesnych zwyżek dochodowości oraz cen akcji, to na dłuższą metę trzeba się raczej spodziewać tego, że jeden z rynków (najpewniej obligacji) zacznie niekorzystnie oddziaływać na drugi. Powód zwyżki rentowności to wzrost ryzyka na rynku długi skarbowego, związany z kryzysem finansów publicznych na Starym Kontynencie.
Brak komentarzy, twój bedzie pierwszy. | |
Pokaż wszystkie komentarze |