+ Dodaj ogłoszenie / Zaloguj
Aktualności | Artykuły | Katalog firm | Rejestr pośredników | Kredyty hipoteczne | Projekty domów | Forum| Pomoc | Kontakt
2016-09-12 Centrum mniej zanieczyszczone niż jego okolice Badania naukowców z AGH wykazały, że małe miejscowości są bardziej zanieczyszczone niż centrum miasta.... więcej »
Ostatnio na forum:

Tagi:

Architektura w czasach kryzysu



Dorota Jarecka: Wasza wystawa w Wenecji to zestawienie kilku polskich budynków na fotografiach Mikołaja Grospierre'a z wizjami ich zmiany na fotomontażach Kobasa Laksy. Biurowiec Normana Fostera w Warszawie staje się więzieniem, na terminalu lotniska Okęcie pasą się krowy, w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego jest galeria handlowa. Przypominają się pejzaże z filmów Szulkina. To wizja degradacji współczesnej architektury?

Jarosław Trybuś : Fotomontaże Kobasa Laksy, z typową dla niego cyberpunkową estetyką, sprawiają, że te wizje są rzeczywiście posępne. Nie wszędzie jest to degradacja, np. bazylika w Licheniu u nas ma funkcję bardziej radosną - aqua parku, ale istotnie, najczęściej to obraz degradacji sztywnej, twardej, materialnej architektury, której się sprzeciwiamy.

Grzegorz Piątek : Na wystawie pokazujemy sześć budynków. Wybraliśmy je, bo są reprezentacyjne dla tego, co się ostatnio buduje w Polsce, i odzwierciedlają potrzeby różnych grup społecznych. Zastanawiamy się, co by się z nimi stało, gdyby zmieniła się sytuacja zewnętrzna, np. nastąpił kryzys. Zwłaszcza budynki biurowe, jak wszystkie produkty boomu gospodarczego, są skazane na szybkie przeterminowanie. Nie da się ukryć, że monumentalna architektura nie jest przygotowana na zmianę. Architektura bez pretensji do wieczności zmienia się w sposób mniej drastyczny.

J.T.: To bardziej prowokacja niż futurologia. Pokazując te domniemane scenariusze, apelujemy do projektantów, inżynierów, naukowców, legislatorów, by pomyśleli, jaka powinna być architektura, żeby tak nie skończyła. To wołanie o zmianę paradygmatu, o to, by uczynić ją bardziej miękką, bardziej podatną na zmiany.

Co to znaczy miękką? Budynki muszą chyba być twarde, żeby jakoś stały?

G.P.: Już nie. W Niemczech trwają prace nad nowym żywym budulcem, który będzie można formować jak roślinę: podlewać, strzyc, pomagać jej rosnąć. Architektura współczesna dążąca do form biomorficznych to zapowiedź biologicznych materiałów. Jednak w biomorfizm i w dekonstruktywizm jest wdrukowany błąd. Gehry, Zaha Hadid, Greg Lynn chcą oddawać dynamiczność rzeczywistości, ale powtarzają miękkie formy w twardych budulcach. To jak zrobić odlew samolotu, który nigdy nie poleci.

putBan(62);

Mówicie, że architektura się przeterminowuje. To widać?

G.P.: Zburzono dwa budynki Franka Gehry'ego w Kalifornii z lat 80. - centrum handlowe i budynek uniwersytecki, bo nie sprawdzały się ekonomiczne, technicznie. W Warszawie pod wieżowiec Libeskinda zburzono budynek City Center, który jeszcze 15 lat temu był szczytem naszych wyobrażeń o luksusie. Dramatycznie wyglądała ta rozbiórka, pokazała sztywność budulca.

Gdzie był błąd?

J.T.: Architekturze udało się wmówić, że jedną z jej podstawowych cech ma być trwałość. Tymczasem trwałość przestaje być wartością. Czujemy to na co dzień, używamy coraz więcej rzeczy jednorazowych. Architekci nie chcą tego wiedzieć i wciąż tworzą budynki, które udają, że mogą przetrwać tysiąclecia. Wcześniej architektura szybko reagowała na zmiany, teraz wydaje się jedną z najbardziej zapóźnionych dziedzin.

G.P.: Zło jest w dogmatyczności, w bezmyślnym powielaniu wzorca. Po II wojnie światowej modernizm był sposobem na szybką odbudowę Europy i ze stylu heroicznego stał się stemplem nowoczesności. Kiedy idea staje się dekoracją, styl się degeneruje. Taką dekoracją są szklane fasady, jak w wieżowcu Rondo 1 w Warszawie. Minęło 50 lat od śmierci Miesa van der Rohe, a stal i szkło są nadal uważane za symbol nowoczesności. Stały się synonimem stabilności, prestiżu.

Warszawskie osiedle Marina jest w waszej wizji wysypiskiem śmieci. Co jest jego błędem?

J.T.: W XIX wieku kamienice były okładane sztukateriami, dzisiaj budynki ze stali czy betonu okładane są piaskowcem, który ma udawać, że z niego zbudowano budynki. Bloki w Marinie to żelbetowe szkielety i ścianki działowe z pustaków. Na elewacji jest okładzina z kamienia. To cienka skórka. W droższej części jest jej więcej, w tańszej - prawie wcale. Mamy do czynienia z oszustwem, architektura popada w fałsz. Tworzy fikcję trwałości, która świetnie się sprzedaje.

Są jakieś przejawy innego, miękkiego myślenia o architekturze?

G.P.: Jest w Hiszpanii fantastyczna grupa architektów Recetas Urbanas. Publikują oni w internecie przepisy na to, jak za darmo wykroić sobie kawałek przestrzeni w mieście, np. postawić domek na dachu bloku czy zyskać dodatkowe pomieszczenie, stawiając rusztowanie do fikcyjnego remontu elewacji przy swoim mieszkaniu. Albo jak w kontenerze na śmieci przez kilka miesięcy prowadzić sklep. To szukanie wyłomów w systemie, myślenie anarchistyczne.

To bardziej działanie niż budowanie.

G.P.: Architektura to nie tylko stawianie ścian, to też uruchamianie procesów. Kilka lat temu, kiedy Ermitaż przejął sąsiedni budynek sztabu generalnego, zabytkowy, ale zdewastowany, słynny Holender Rem Koolhaas został poproszony o stworzenie koncepcji rozbudowy. Powiedział, że należy ten budynek zostawić w stanie kontrolowanego rozkładu, nie tworzyć żadnej nowej substancji. Innym pomysłem jest dopuszczenie przypadku. Francois Roche w muzeum w Bangkoku elewację pokrył drutem, który przyciąga kurz, dzięki czemu budynek ma obrosnąć futrem.

J.T.: Nasza wizja przyszłości warszawskiego lotniska już się spełnia w angielskim Middlesborough. Zaplanowano tam zamianę części terenów zielonych na pola uprawne i warzywniki. Większość owoców i warzyw jest w Anglii importowana, co przy rosnących cenach paliwa powoduje gwałtowne podwyżki cen. Chodzi o dopuszczenie partyzanckości, zmienności, chaosu.

My mamy masę miejsca, i to miejsce będzie jeszcze intensywnie zabudowywane. Co z waszego projektu wynika dla Polski?

J.T.: Że nie zawsze będzie czas gwałtownego rozwoju, a to, co teraz powstaje, będzie musiało być przez kogoś utrzymywane i remontowane. W momentach boomu gospodarczego łatwo zapomnieć, że on się kiedyś skończy.

Gdzie jest najgorzej?

J.T.: Jakiś czas temu jechaliśmy przez odległe dzielnice Warszawy. W Ursusie powstaje miasto całkowicie pozbawione infrastruktury - tylko bloki, płoty, drogi. Nawet przy niewielkim zachwianiu w razie kryzysu energetycznego ci ludzie nie będą mieli, gdzie kupić żywności, są całkowicie uzależnieni od samochodów.

G.P.: Światowa urbanistyka wzywa, by projektować miasta bardziej kompaktowo. To, co się dzieje w Polsce, przypomina Hiszpanię sprzed lat 15, Grecję z okresu boomu związanego z olimpiadą w Atenach. Kiedy koniunktura się załamała, te kraje zostały z masą betonu wylaną na ziemię. W Madrycie bankrutują firmy deweloperskie, wioska olimpijska w Atenach jest martwa.

J.T.: Co ludzie zrobią z wielkimi domami, które sobie pobudowali, kiedy się okaże, że nie stać ich na to, by je ogrzać? Były zbudowane w jednym czasie, w jednym czasie się zestarzeją i zostaną wystawione na sprzedaż.

Budynki zawsze były symbolem prestiżu - im większe, tym bardziej go dodawały. Możliwa jest architektura bez dążenia do prestiżu?

G.P.: Nie, ale prestiż można rozumieć nowocześnie. Najbardziej szlachetny gest, na jaki dzisiaj człowiek może się zdobyć, to ograniczenie. Zgoda na to, że nie muszę mieszkać w 300-metrowym domu. Czytałem ostatnio recenzję budynku w brytyjskim piśmie "Blueprint". Uderzyło mnie to, że redaktor naczelna pisze tam: "Kiedy zobaczyłam ten budynek, prawie spadłam z roweru". Osoba na stanowisku jedzie do pracy na rowerze! To jest nowy prestiż.

putBan(62);
Jaki macie pomysł na miasto? Zostawić w centrum działki, spadek poprzedniego systemu, czy jednak porządkować chaos urbanistyczny Warszawy?

G.P.: W Wenecji na Biennale była wystawa towarzysząca "Uneternal City" - "Niewieczne miasto". Zaproszono kilka postępowych pracowni z całego świata, by zaproponowały, co zrobić z Rzymem, by wreszcie zaczął wyrażać swoje czasy, żeby rzymianie nie byli ludźmi zgwałconymi przez konserwatorów zabytków i turystów, by żyli w skansenie. Warszawa jest anty-Rzymem, to jest jej szansa.

Jak ją wykorzystujemy? Od 20 lat nie możemy zaprojektować placu Defilad.

G.P.: Bo minęły już czasy planowania, regulacji. Jedyne, co można zrobić, to działać punktowo, inicjować procesy. Problem placu Defilad polega na tym, że wszystko, od koniunktury na rynku nieruchomości po modę, nie mówiąc już o politycznych perturbacjach, zmienia się tak szybko, że każdy rysunek jest już przeterminowany w momencie zatwierdzenia. Dlatego nie warto dyskutować, czy to powinien być kolisty bulwar z wieżowcami, czy plan na rzucie siatki z niskimi domami. To, co byśmy tam zbudowali po 1992 r., kiedy urządzono ostatni konkurs na zabudowę placu, już by może nie istniało, a my dalej gadamy.

Wystawa "Hotel Polonia. Budynków życie po życiu", na 11. Międzynarodowym Biennale Architektury w Wenecji jest czynna do 23 listopada. W grudniu wystawa zostanie pokazana w Zachęcie. Kuratorami wystawy są Grzegorz Piątek i Jarosław Trybuś

 


Podyskutuj o tym na naszym forum nieruchomości

Na góre strony

Warning: mysql_num_rows(): supplied argument is not a valid MySQL result resource in /home/dom/domains/mieszkaniowy.com/public_html/news.php on line 59

Warning: mysql_fetch_array(): supplied argument is not a valid MySQL result resource in /home/dom/domains/mieszkaniowy.com/public_html/news.php on line 68
Brak komentarzy, twój bedzie pierwszy.
Pokaż wszystkie komentarze
Dodaj komentarz do tego artykułu:
Nick
Tekst z obrazka: nofollow
Treść
Publikowane komentarze sa prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Mieszkaniowy.com nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
wykonano w ≈ 0.828895 sek